#MAŁE CAMINO (EDK – DROGA PRZEŁOMU)

Tym razem mój trening do wyprawy do Santiago de Compostela odbył się w bardziej zorganizowane formie niż samotne 17 kilometrowe wyprawy pieszo na uczelnię. Przeszłam ponad 44 km w nocy.

EDK, czyli Ekstremalna Droga Krzyżowa. Odbyła się po raz pierwszy w 2009 roku.
7 kwietnia 2017 r. przeszło nią 52 765 osób, 457 różnymi trasami, w tym samym czasie. Najdłuższa trasa miała 133 km, najkrótsza 20 km. Każdy wybierał trasą dostosowaną do swoich sił i możliwości. Droga przebiegała w ciszy, samotnie lub w małych grupach.

Doświadczenie niesamowite! Zaczyna się od Mszy, która różni się od normalnej. Mimo późnej pory i zmęczenia da się wyczuć coś magicznego w powietrzu – może to te wszystkie intencje ludzi, którzy są szaleńcami i zdecydowali się podjąć wyzwanie.
Moja droga nie przypadkowo prowadzi Wielkopolskim Szlakiem Św. Jakuba, który co chwilę oznaczony jest białą muszlą na niebieskim tle. Same te znaki, dają mi takie poczucie, że jestem na szlaku Camino. Jestem na właściwym miejscu. Droga przebiega spokojnie, po prostu idę. Trochę ulicą, polem lasem – jest trochę strasznie, ale się nie boję. Na początku utrzymuję szybkie temp i po prostu się cieszę, że tu jestem.
Po 3 godzinach pojawiają się odciski na nogach, które trzeba zaakceptować, bo jeszcze ponad 6 godzin marszu. Co jakiś czas na mapie znajdują się kolejne stacje Drogi Krzyżowej, w postaci rozważań, które słucham na audiobooku. Są one zbawienne, bo przerywają ciszę, która jest tu tak bardzo obecna. Idę dalej, bo wiem, że nie mogę się zatrzymać, ponieważ wtedy już na pewno nie wstanę. W słuchawkach słyszę o problemach, wyzwaniach i zmaganiach innych ludzi, a tak naprawdę w każdym nagraniu zauważam siebie, swoje lęki i marzenia. Na 30 kilometrze zaczyna coś się zmieniać. Dopiero w tym momencie uświadamiam sobie jak wielkie wyzwanie podjęłam, że nie jest to zwykły spacer tylko istne szaleństwo. Kto normalny idzie pieszo przez całą noc? Można było zostać w domu, oglądać film i iść normalnie spać. A jednak podjęłam tą drogę i nie ma już odwrotu, trzeba iść dalej. Magia, która jest obecna to także takie poczucie, które dla mnie jest nieznane na co dzień.  Wiara w to, że będzie dobrze! Po prostu tyle. Każdy ma w głowie powód dla którego idzie. Niektórzy dźwigają na plecach krzyż, który zrobili z gałęzi – to symbol. Inni, jak ja swój ciężki krzyż niosą w sercu. Milion spraw, które każdego dnia zabijają nasze wnętrze i sprawiają, że nie chce się żyć. „Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie” głosi hasło EDK, które przewija się przez każde rozważanie. I tak to rzeczywiście jest – jeśli chcemy czegoś więcej od życia, musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i pójść w nieznane. Może być tam śmierć, ale możemy także dostać nowe – lepsze życie. Ta droga coś zmienia, nie chodzi tu o bolące nogi, ale pracę nad sobą i nad tym czego się najbardziej boimy. Nie myślę ile kilometrów jeszcze zostało, bo wiem, że za dużo, więcej niż jestem w stanie znieść. Gdy każdy krok boli coraz bardziej i wymaga wielkiego fizycznego wysiłku, wtedy właśnie nabiera to sensu. Spotykam Boga, który jest nadzieją. Idąc buduje lepszą siebie. A jeśli EDK ma mnie zmienić na lepsze to warto!

A.

edk

 

Comments are closed.