EDK 2018 – DROGA PIĘKNEGO ŻYCIA – 44KM

MOJE DRUGIE EDK

        Pierwsze doświadczenie z Ekstremalną Drogą Krzyżową w moim życiu miało miejsce rok temu. Wtedy było to całkiem nowe wyzwanie. Przez ten rok zmieniło się naprawdę wiele i jestem przekonana, że moja pierwsze zmaganie z EDK miało wpływ na to co wydarzyło się potem. W tym roku wybrałam tą samą trasę, ale mimo podobnej formy doświadczenie było zupełnie inne. Już na etapie przygotowań zauważyłam, że jestem o wiele bardziej spokojna, nie pojawia się bardzo dobrze znane mi pytanie „Czy dam radę?”. W głowie pojawia się wiele myśli, ale jest także pewność – skoro dałam radę iść pieszo ponad 1000 km do Santiago de Compostela, to teraz poradzę sobie ze wszystkim. Stąd też odpuszczam sobie przygotowania w formie długich spacerów, a w zamian skupiam się na bieganiu i ćwiczeniach siłowych. Kiedy nadchodzi dzień mojej kolejnej małej pielgrzymki pod hasłem „Droga Pięknego Życia”, pakuję plecak i wyruszam w drogę. Najważniejszymi rzeczami, które zabieram ze sobą są symbole: muszla pielgrzyma i drewniany różaniec, które towarzyszyły mi podczas mojej pielgrzymki oraz krzyż z Fatimy, który symbolizuje przemianę, która dokonuje się dzięki cierpieniu. Pierwszym przystankiem jest miejsce zapisów przy kościele w Mosinie, tam szybko odbieram swój pakiet i biegnę pomóc przy stoliku, gdzie można odebrać pakiet na żółtą trasę. Mimo późnej pory osoby, które przychodzą nie wyglądają na zmęczone. Da się również zauważyć, że dla niektórych jest to pierwsza taka wyprawa, a dla innych już swego rodzaju tradycja. Na mszy jest pełno ludzi i pełno drewnianych krzyży. Podobno w Mosinie zapisało się około 300 osób. Po mszy jest błogosławieństwo, a po nim od razu wyruszamy, każdy sam lub w małych grupach, to nie jest zbiorowa pielgrzymka. Ja idę razem z Hubertem – już niedługo moim mężem <3. Ogromnie się cieszę, że choć przez część trasy będzie mi towarzyszyć. Po 11 kilometrach dołącza również moja mama. Droga wydaje się krótsza niż rok temu, choć jest identyczna. Może to ze względu na to, że znam trasę na pamięć, albo przez zmianę perspektywy po pielgrzymce do grobu św. Jakuba. Obserwujemy również, że jest dłużej ciemno i tak właściwie to prawie całą drogę idziemy w ciemnościach. Nim się obejrzałam już przeszliśmy 20 kilometrów. Pierwszy odcisk pojawił się na 30 kilometrze, a drobny kryzys na 38 kilometrze. Szło nam jeszcze lepiej niż rok temu, nie robiłyśmy wielu przerw, bo gdy siadało się na minutę robiło się tak zimno, że trzeba było od razu ruszać dalej. Moja mama była jeszcze dzielniejsza niż rok temu, miała więcej spokoju i siły. Ja czułam, że ta droga na prawdę wiele zmieniła, nie z dnia na dzień ale przez cały ubiegły rok. To nie tylko wyzwanie, wielki wysiłek fizyczny, ale przede wszystkim zmiana duchowa. Zmienia się myślenie, ale także serce zaczyna bić trochę inaczej, trochę radośniej.

 

Symbole pielgrzyma

 

Do Santiago jeszcze tylko 3403 km!

 

Żółte strzałki są też tutaj – Wielkopolska Droga Św. Jakuba
Drewniane krzyże pielgrzymów
Zmęczona, ale bardzo szczęśliwa! 🙂

 

A co zmieniła we mnie tegoroczna Ekstremalna Droga Krzyżowa? Już teraz widać pierwsze efekty „piękniejszego życia”, a ja już nie mogę doczekać się kolejnych.

 

A.