Podsumowanie #30daychallenge

     Przez 30 dni będę codziennie ćwiczyć. W miarę możliwości chcę biegać najczęściej jak to będzie możliwe.  Tak brzmiało wyzwanie do, którego się zobowiązałam od 1.11.20. Chciałam się podzielić z Wami moimi refleksjami po 30 dniach. 

     Zacznę od tego, że od marca krótko mówiąc zawiesiłam wszelką aktywność fizyczną. Codziennie siedziałam cały dzień w moim centrum dowodzenia, czyli przy biurku, gdzie pracuję, ale także studiuje i robię wiele innych rzeczy. Kiedy pojawiła się możliwość dołączenia do wyzwania, poczułam, że to będzie coś co pozwoli mi wrócić do bardziej aktywnej formy życia. Jeżeli mam cel i jasne zasady to po prostu ruszam do działania. 

No i zrobiłam to! 30 dni codziennych treningów za mną. Czas na refleksję. 

  • Udało mi się łącznie wykonać 37 treningów, 23 z nich to bieganie, 10 z nich to jazda na moim nowych rowerze spinningowym, 3 to joga, a 1 to aerobik. Łączny czas wszystkich treningów to 20 godzin 22 minuty 42 sekundy, co daje średnio 40 minut dziennie. Łączny dystans wszystkich treningów to 234,29 km, co daje średnio 7,8 km dziennie. Czy do dużo? Dla mnie osobiście tak, biorąc pod uwagę, że łączny wynik treningów za okres marzec – październik to 0 km i 0 min. 
  • Każdego dnia wykonałam minimum 1 trening. Czasem to było bieganie, czasem trening spinningowy, czasem bieg + rower, albo joga. Ważna była dla mnie wytrwałość, to by każdego dnia zrobić coś. Nie chodziło tu o prędkość, dystans czy czas ale o systematyczność. 
  • Treningi wykonywałam od razu po pracy, co stało się już pewnym rytuałem, który pomagał odpocząć od pracy umysłowej i zebrać energię na wieczorne wyzwania intelektualne. 
  • Pierwsze dni były najgorsze. Po pierwsze ledwo byłam w stanie biec przez kilka minut, a po drugie to ciężko było się zmotywować do przebrania się w sportowe ubrania i wyjścia z domu. Po tygodniu zauważyłam jednak, że już się nie zastanawiam, tylko po prostu się przebieram i idę ćwiczyć. 
  • Poświęcenie ok. 40 minut dziennie na ćwiczenia nie sprawiło, że robiłam podczas tych dni mniej. Wręcz przeciwnie – moje dni były jeszcze bardziej zorganizowane i produktywne. 

     Czy będę kontynuować to wyzwanie? Zdecydowanie tak, jednak w lekko zmienionej formie. Wiem, że ruch to zdrowie, a także dodatkowa porcja hormonów szczęścia. Ale należy także pamiętać o regeneracji, która jest równie ważna. Dlatego wyzwanie, chcę teraz zamienić w codzienną rutynę (z kilkoma dniami w tygodniu na regenerację). Podobno po 21 dniach działania wykonywane przez nas systematycznie stają się nawykiem, więc jeżeli większa część pracy została wykonana do zbudowania dobrego nawyku to nie warto tego zaprzepaścić. 

Podaję link do wystąpienia Ted Matt Cutts „Try something new for 30 days” – może kogoś to zainspiruje do podjęcia swojego własnego wyzwania.

Poniżej kilka dokładniejszych danych.

Pozdrawiam,

A.