MOJA NIEDOKOŃCZONA HISTORIA…

Poniższy wpis nie jest wpisem zwyczajnym. Będzie to podsumowanie mojego ostatniego pół roku, które w pewien sposób odmieniło moje postrzeganie świata…  Nie będę pisać o żadnych wskazówkach, ani pomysłach, ale podzielę się z wami moją historią, która zdaje się dopiero nabierać rozpędu…

Historia zaczęła się nieco ponad 5 miesięcy temu…

Wyobraź sobie, że kupujEsz bilet lotniczy w jedną stronę, pakujesz walizkę ważącą 30,5 kilograma i przechodzisz, już samotnie  przez bramki na lotnisku. Naprawdę, trudno opisać emocje i myśli, które wtedy towarzyszą. Jest to połączenie strachu, wyzwania, wolności, bezradności. Uczucie, którego wcześniej nie znasz. Moment oderwania się od ziemi, jest momentem przeniesienia w inną rzeczywistość. Rzeczywistość w której musisz się odnaleźć, ponieważ spędzisz tu najbliższe 5 miesięcy. Z początku jest to historia o:

  • Strachu – strachu, gdy wysiadasz z samolotu z ogromną walizką. I zdajesz sobie sprawę, że musisz wyciągnąć mapę, by dojść w odpowiedni punkt. Adres, który ma się stać twoim domem.
  • Niedowierzaniu– uczucie, które towarzyszy ci podczas tej drogi. Zachwycasz się każdym szczegółem, każdym obcym językiem, którego jest tak wiele dookoła.
  • Mieście – mieście, którego nie znasz, ponieważ nigdy tam nie byłeś, a uliczki wydają się być takie same. Mieście, w którym gubisz się na każdym kroku i dopiero je poznajesz. Dlatego idziesz na pierwszy spacer, szukasz sklepu w którym będziesz codziennie robić zakupy, potem sprawdzasz gdzie jest uczelnia, centrum…
  • Wyzwaniu – kolejne słowo, które „przylepia się” do ciebie jak lep na muchy. I nie chodzi mi tu tylko o jedno wyzwanie, ale o całą stertę. Pierwsze z nich to codzienne gotowanie posiłków, kolejne to bariera językowa, która z początku wydaje się być murem nie do przeskoczenia. Kolejne wydają się być błahostkami, ale nie oznacza to, że się ich nie odczuwa: ograniczony kontakt z rodziną, przyjaciółmi, nauka rozmawiania przez Skype, zakup roweru…
  • Zagadkach – gdy dowiadujesz się, że twój rówieśnik z innego kontynentu jest o 2 lata starszy, bo u nich… tak to działa. I fakcie, że w Brazylii nie ma kebaba.
  • Ludziach – chyba najważniejszych w tym wszystkim, ponieważ bez nich to wszystko traci sens. Najpiękniejszy w tym wszystkim jest fakt, że musisz im zaufać… bo nie znasz tu nikogo. Wchodzisz do mieszkania, poznajesz swoich współlokatorów. I nie wiesz czy się dogadacie, czy się pozabijacie, ale wiesz jedno: przed nami 5 wspólnych miesięcy. Codzienne „Dzień dobry”, wspólny śmiech, łzy, problemy z prądem, śniadania i obiady, goście i przyzwyczajenia.

To wszystko wydaje się być szalone i nierealne. I jest. Ale wiesz, że to dopiero początek, a przed tobą ocean zdarzeń, ludzi, miejsc i sytuacji, o których nawet jeszcze nie wiesz. Ale od samego początku czujesz, że będzie to przygoda życia, której nie ma co planować. Puszczasz się bezwładnie w wir wydarzeń.

I w pewnym momencie, którego nawet nie jesteś w stanie określić, wszystko jakby zmienia nurt i zaczyna podążać w innym kierunku, którego nie da się do końca opisać słowami. I niezależnie od tego jak bardzo chcesz, to i tak nie możesz tego zatrzymać. Historia sama z siebie zaczyna pisać nowy rozdział i opowiada o:

  • Ludziach – którzy przed chwilą byli nieznajomymi, a teraz zaczynają być twoją rodziną. I wcale nie boisz się użyć tego słowa, bo wiesz że nie jest na wyrost. Bo jak nazwiesz ludzi, z którymi możesz płakać i śmiać się do 4:00 nad ranem. I to nie tylko jednokrotnie, ale przez 7 dni z rzędu.
  • Polskich przyjaciołach – na których wiesz, że możesz zawsze polegać. I pojadą za tobą tam gdzie będzie trzeba. Przyjaciołach, którzy mimo, że nie widzieli cię długo to odnajdują się w tej nowej rzeczywistości doskonale
  • Mieście – które w pewnym momencie samoistnie zaczyna być „ twoim miastem”, mieszkanie „twoim domem”, zwykła trawa przed oknem „twoim ogrodem”, a „Stratum” najczęściej wypowiadanym słowem. I to nic, że zaczyna to denerwować twoich najbliższych. Nie możesz tego zatrzymać.
  • Sytuacjach – sytuacjach, które cię zaskoczyły i które znałeś tylko z filmów. I to nie z tych słabych, ale z tych najlepszych komedii
  • Dezorientacji – gdy przyjeżdżają twoi przyjaciele z Polski, i nie wiesz w której rzeczywistości się znajdujesz i które życie jest tym realnym
  • Miejscach– które poznałeś na różne sposoby, którymi się zachwycałeś i na których się zawiodłeś. Które były tak daleko, a stały się takie bliskie. Które widziałeś w pokrywie śnieżnej i w blasku słońca
  • Tęsknocie – gdy spędzasz święta z dala od rodziny i idziesz do święconki z jedną czekoladą w kieszeni
  • Powrocie – powrocie do domu po 3 miesiącach i momencie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś w domu całkowicie, ponieważ cząstka ciebie jest gdzieś indziej
  • Odmienności i różnorodności– z którą się spotkałeś. O stereotypach, które złamałeś. O kulturze, którą odkrywałeś. O języku, który poznawałeś. O otwartości, której doświadczyłeś. O Polsce, którą doceniłeś. O chlebie, za którym się stęskniłeś.
  • Łzach – łzach skrajnego szczęścia, gdy znajdujesz się wśród odpowiednich osób, łzach rozpaczy, gdy zapominasz swojego ID na egzamin, łzach wzruszenia, gdy odbierasz przyjaciół z lotniska za którymi tak się stęskniłeś
  • Zmianach – które w tobie zachodzą. I tych dobrych, i tych złych, tych widocznych i niewidzialnych, tych ważnych i mniej ważnych
  • Drżeniu rąk – gdy kupujesz bilet powrotny… w jedną stronę…
  • Marzeniach – które stały się rzeczywistością i wspomnieniach, które odtwarzasz w głowie

Pewno zastanawiasz się dlaczego napisałam, że historia dopiero się rozkręca… Piszę jeszcze to wszystko z Holandii. Przede mną ostatni tydzień. Jestem pewna, że będzie to tydzień radości, smutku, wzruszenia i wdzięczności… Czuję, że kolejny rozdział tej historii, nie będzie tym ostatnim. Jestem również pewna, że ten wyjazd był dopiero pierwszym etapem pewnej długiej wędrówki…

Stojąc na krawędzi pomiędzy tymi dwoma światami zdaję sobie sprawę, że sytuacje w których się znajdujesz nie są przypadkowe, ludzie których spotykasz nie są losowi i miejsca do których docierasz nie są niespodziewane. Zaczynasz doceniać małe, drobne rzeczy i fakt, że bez emocji (i tych dobrych i tych złych) życie nie byłoby takie piękne.

I wiecie co?

Może jest to szalone, ale nie potrafiłabym wyjechać stąd bez pewności, że niedługo wrócę. Traktuję Eindhoven jak drugi dom. Dlatego dziś rano kupiłam kolejne bilety lotnicze – tym razem w 2 strony, bo wiem że mam do czego wrócić. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie już tak samo, ale nie umiem inaczej…

I właśnie dziś odhaczam swoje kolejne (już spełnione) marzenie:

„Sudiowałam za granicą – Fontys University of Applied Sciences, Eindhoven, Holandia

3 luty – 8 lipca 2017″

I wiesz, że nie warto się odwracać i zapominać, bo najgorszą rzeczą to żałować… Dziękuję za wspaniały czas!

M.

luty 2017 – Carnaval
luty 2017
luty 2017
marzec 2017
marzec 2017
marzec 2017
kwiecień 2017
kwiecień 2017
kwiecień 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
maj 2017
czerwiec 2017
czerwiec 2017
czerwiec 2017
czerwiec 2017
czerwiec 2017
czerwiec 2017